środa, 31 sierpnia 2016

7 rzeczy, które zaskoczyły mnie w Kraju Basków

Kraj Basków to kraj pełen niespodzianek i nietypowych osobowości, które miałam okazję poznać w trakcie rocznego stażu w Bilbao.





Mając 22 lata wyjechałam na roczny staż do pracy w Hiszpanii w Bilbao. Wspominam ten czas wyjątkowo dobrze, ten moment moim życiu uznaję jako przełomowy, który otworzył mi oczy na świat, pomógł zrozumieć czego oczekuję od mojego dorosłego życia. Udało mi się oddzielić dziecięce marzenia o wiecznej podróży od prawdziwego życia, które nie jest tak kolorowe jak mi się wydawało, choć jednak daje mnóstwo możliwości do wyjazdów, które wcale nie muszą być AŻ tak kosztowne.
Bilbao jest największym miastem w Kraju Basków, silnie zindustrializowanym regionie, którego mieszkańcy cechują się równie silnym pragnieniem do niepodległości. Podkreślają swoją odrębność na każdym kroku. Chciałam nazwać ten post „10 rzeczy, które zaskoczyły mnie w Hiszpanii”, jednak byłoby to błędne i dla wielu basków ogromnie obraźliwie biorąc pod uwagę to, że opisuję moje doświadczenia z Bilbao. I to zapewne jest pierwsze i największe zaskoczenie jeśli chodzi o ten naród:

1.Brak utożsamiania się z Hiszpanią
Baskowie są równie dumni co wrażliwi na punkcie przynależności narodowej. Nie da się temu  zaprzeczyć, Kraj Basków należy do Hiszpanii, jednak duch w baskijskim narodzie nie słabnie, wciąż mając nadzieję na niepodległość.
Co za tym idzie, niezwykle łatwo obrazić Baska nazywając go Hiszpanem. Oczywiście, nikt nie przywali Ci za to łeb, ale od razu, momentalnie sprostuje twoje stwierdzenie i powie, nie, nie jestem Hiszpanem, jestem Baskiem. To nie jest Hiszpania tutaj.
Nie kibicują hiszpańskim drużynom narodowym, nie przepadają za królem, często uważają, że pracują na bardziej leniwą południową część Hiszpanii między innymi popularną Andaluzję.

2. Wszechobecność języka baskijskiego, który jest podobny do… żadnego innego języka w Europie!
Na ulicach od razu rzucają się w oczy bilbordy ze sloganami po baskijsku, tak samo jak znaki. W sklepach znajdziecie gazety w tym języku, przewodniki. Baskowie mówią po hiszpańsku jak każdy mieszkaniec tego kraju, jednak między sobą rozmawiają częściej w swoim lokalnym języku. W szkole dzieci mają lekcje w języku baskijskim od najmłodszych lat. Wielu młodych Basków w swoich grupach znajomych także posługują się tym językiem. To widać, że są dumni ze swojego niepowtarzalnego dialektu, którego pochodzenie do dzisiaj nie jest znane. Badacze języka jedyny podobny dialekt do baskijskiego odnaleźli u małego plemienia pod górami Uralu. Skąd te podobieństwo pomimo ogromnej odległości? Nie wiadomo.
Po wielu latach represji i braku możliwości używania języka, autonomiczny rząd Kraju Basków kładzie duży nacisk na to, aby był on obecny i używany w codziennym życiu przez mieszkańców.

3. Zapomnij o tapas! Tutaj je się pintxos.
Pintxo to baskijska wersja tradycyjnego tapas, na punkcie których Baskowie są naprawdę zakręceni. Są to małe kanapeczki przygotowywane z lokalnych produktów: owoców morza, warzyw, mięs i serów. Dzięki ich finezyjnej prezentacji na ladzie baru przyciągają wzrok z daleka. Są idealną przekąską i zarówno małym dziełem sztuki."Ir de pinchos" to przeżycie, którego musisz doświadczyć. Najbardziej polecam do wyjścia na pintxopote (pintxoimpreze) środę lub czwartek kiedy większość barów organizuje specjalne promocje na pintxosy za 1 lub 2 euro.
 pincho-669895_1280.jpg
4. Spotykanie się na kawę ze znajomymi przed pracą
Bardzo powszechna sytuacja, która obserwowałam wielokrotnie. Ja idę do pracy, prawie spóźniona, budzik nastawiony idealnie tak, żeby ze wszystkim się wyrobić i jak najdłużej pospać. No i biegnę, mijam mnóstwo barów i kawiarni po drodze, a w nich w najlepsze plotkują sobie koleżanki popijając nieśpiesznie kawę zagryzając słodką bułką. Lepiej! Często widziałam ludzi popijających wino około godziny 8-9 rano. W garniturach, z teczkami. Nie wyglądali na osoby z problemem alkoholowym. To jest po prostu tamtejsza kultura. Jak oni się wyrabiają z rana na tą kawę z koleżanką gdy wieczorem do późna jedli kolację? Do dzisiaj nie wiem, ale też tak chcę.

5. Mówienie do wszystkich kobiet „piękna” (guapa)
To rzecz typowa dla całej Hiszpanii. Przywitanie Hola guapa/preciosa! (Cześć piękna!) jest tak powszechne, że po kilku dniach wcale już mnie to nie dziwiła, wręcz przeciwnie włączyłam się w tą miła tradycję i wszystkie kobiety pomijając starsze panie witałam w ten sam sposób. Nie ze względu jakoby nie były urodzwie! Ze względu na szacunek do osób starszych. Niby mała rzecz, a jednak wprowadza bardzo przyjemną atmosferę między rozmówcami. Za to mężczyźni witają się Hola tío! (cześć wujek co tłumaczy się na cześć stary).

6. Wszyscy są przyjaciółmi
Znajomości można nawiązać wszędzie. Szczególnie w trakcie załatwiania najprostszych codziennych spraw. Idziesz do piekarni, tam odbywasz dziesięciominutowa rozmowę z piekarzem, tak samo w warzywniaku jak i w mięsnym. Nie ma czegoś takiego jak przełamywanie lodów. Lody są przełamane od razu, rozmowę zaczyna się od klasycznej pogody lub w moim przypadku, skąd jestem i gdzie nauczyłam się hiszpańskiego. I tak leci czas gawędząc ze sprzedawcami. Następnym razem na pewno będą cię pamiętać. Np. raz poszłam do kosmetyczki, z którą tak się zagadałam, że spędziłam tam godzinę mimo że regulacja brwi trwała jakieś 10 minut, do tego zapłaciłam za to tylko 2 euro.

7. Bagietka to wszystko co jest do szczęścia potrzeba
Hiszpanie zamiast zwykłego dla nas Polaków chleba jedzą chleb bagietkę. I jedzą ją do wszystkiego. Dosłownie do wszystkiego. Kiedyś zaprosiłam do mnie na kolację dwie koleżanki baskijki . Zrobiłam smaczną pastę, nic wykwintnego, zwykły posiłek. Oczywiście były spóźnione, a jeść zaczęłyśmy około 22. Podałam wszystko na stół, nałożyłyśmy sobie wszystkie trochę na talerze i zaczynamy jeść. Ja umierałam z głodu. Szczególnie na początku nie było łatwo przyzwyczaić się do tak późnego jedzenie, więc o godzinie 22 byłam już na skraju wytrzymałości. A one nie. Nie zaczynają jeść tylko prawie jednocześnie pytają się, czy mam bagietkę. Ja trochę zdziwiona mówię, że tak, tylko tak się zastanawiam po co im chleb/bagietka do jedzenia makaronu. Ona służy do zagryzania dania, ale co ważniejsze do wytarcia całego talerza po jedzeniu. Na ulicach przysięgam co druga osoba niesie bagietkę. W restauracji prawie do każdego posiłku zostanie podana. 
One są wszędzie!
italian-food-985776_1920.jpg

Będę aktualizować listę na bieżąco jak będą mi przychodzić do głowy nowe pomysły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz